Jonasz, ten pobożny Izraelita, musiał wyznać przed poganami, kim był oraz jak źle postąpił. Jego szczere wyznanie (werset 9) wywołało wielki strach pośród załogi statku.
Zawołali do niego z wyrzutem: „Dlaczego to uczyniłeś?“. Czy rzeczywiście jest sens uciekać przed tak potężnym Bogiem? Ci mężowie byli mądrzejsi od Jonasza. „Czy zdoła się kto ukryć w kryjówkach, abym Ja go nie widział? – mówi Pan. Czy to nie Ja wypełniam niebo i ziemię? – mówi Pan“ (Jer. 23,24).
Następnie zadali pytanie, co mają uczynić, aby nie zatonąć podczas tej burzy. Odpowiedź Jonasza wyraźnie wskazuje, że był on wierzącym człowiekiem. Był gotowy ponieść konsekwencje swojego błędnego postępowania. Nie wskoczył sam do morza – tzn. nie odebrał sobie życia przytłoczony tą trudną sytuacją. Proponując załodze statku, aby go wyrzucili za burtę, powierzył się zupełnie w ręce Boże, oddając Mu dalsze prowadzenie w tej sprawie.
Marynarze nie od razu posłuchali jego propozycji. Nie chcieli być mordercami. Gdy jednak spostrzegli, że te niebezpieczne okoliczności, w których się znaleźli z powodu Jonasza, zagrażają również ich życiu, postąpili według jego słów, wcześniej jednak prosząc Boga, by nie obarczał ich winą za ten czyn.
Pod koniec tego rozdziału widzimy, jak ci poganie, którzy na początku wołali każdy do swojego boga, wspólnie oddali cześć jedynemu, prawdziwemu Bogu. Jonasz nie był gotowy zanieść poganom dobrej nowiny o zbawieniu, jednak to, co Bóg sam „głosił“ przeciwko Jonaszowi zsyłając ten sztorm, zrozumieli nawet ci mężowie.