Pan trzyma w swej dłoni chleb, dziękuje za niego Bogu, łamie i podaje swoim uczniom, mówiąc: „To czyńcie na pamiątkę moją“. Tej ostatniej nocy poprzedzającej Jego śmierć na krzyżu, jeszcze raz podał im chleb i kielich. Ale wkrótce, gdy już Go nie będzie, mają nadal tak czynić – na Jego pamiątkę. Tak też czynili, i dlatego my czynimy to nadal do czasu, „aż przyjdzie“.
„Na pamiątkę moją“ – dlaczego zależało Mu na tym, aby uczniowie w obliczu zbliżającej się śmierci Pana myśleli o Nim? Byli przecież jak słabe naczynia, które nie potrafiły niczego zrozumieć z uczuć, jakie wtedy wypełniały Jego serce. Ale Pan wiedział dobrze o tym, że za trzy dni będzie ponownie wśród nich jako zmartwychwstały. Nawet jeśli, jak mówi Pismo, „nic z tego nie rozumieli“ i „nie zrozumieli tego, co im mówił“. Mimo to życzył sobie, by dla Niego, jako umarłego, łamano chleb.
W Izraelu istniał zwyczaj, aby pogrążonym w żałobie podawać na pocieszenie chleb i napój. Czyniono tak dlatego, że osoby takie wówczas pościły (2. Sam. 3,35), czasem nawet bardzo długo (1. Sam. 31,13). W ten sposób chciano ich pokrzepić, aby otrząsnęli się ze smutku i przyjęli pokarm. W jednym przypadku Bóg zapowiadając sąd, nawet rozkazał swemu ludowi, że „nie będą się łamać chlebem z tym, który jest w żałobie, aby go pocieszyć z powodu umarłego…“ (Jer. 16,7).
Być może również to miał na myśli Pan, pozostawiając uczniom to polecenie. Jednak nie chodziło tu o pocieszanie żałobników, lecz o to, by myśleć o Nim, na Jego pamiątkę. Przez powtarzanie tej czynności uczniowie mieli ogłaszać, że nie zapominają o Zbawicielu, który umarł. Czyż nie porusza to naszego serca, że było to dla Niego tak ważne?
(C) Copyright „Dobry Zasiew“ 2013