Bardzo porządni ludzie (1)
Król pruski Fryderyk II (1712-1786) już za życia został nazwany Wielkim, ponieważ rzeczywiście był niezwykłym mężem stanu. Był lubiany i ceniony za swe sprawiedliwe rządy. Kiedy był już w podeszłym wieku z głębokim szacunkiem zwano go „Starym Fryderykiem“. Częstokroć przebywał wśród swoich poddanych, aby poznać ich potrzeby i troski, a ci nie bali się mówić jemu o swoich problemach. Pewnego razu król odwiedził więzienie. Rozmawiał z przebywającymi tam więźniami, chcąc dowiedzieć się, za jakie przestępstwa zostali osądzeni i jakie kary im wymierzono. Fryderyk rozmawiał z każdym z nich osobiście. Ze zdziwieniem spostrzegł, że wszyscy oni uważali się za niewinnych. Jedni twierdzili, że zostali fałszywie oskarżeni, inni, że padli ofiarą czyjegoś błędu, a jeszcze inni, że zostali osądzeni niesprawiedliwie. Król wysłuchiwał tego wszystkiego uważnie. Kiedy przyszedł do kolejnego skazańca, ten siedział ze spuszczoną głową. Na pytanie króla, dlaczego jest tak przygnębiony, człowiek ów odpowiedział: „Och, Wasza Wysokość! Byłem i jestem łajdakiem! Najpierw, kiedy chodziłem jeszcze do szkoły uciekałem z lekcji. Później nie chciało mi się pracować, co też było powodem zmartwień moich rodziców. Z czasem stawałem się coraz bardziej nikczemny, popadłem w długi i w końcu sięgnąłem po cudzą własność. Zrujnowałem całe swoje życie…“.
(ciąg dalszy jutro)